Zawsze wierzyłam, że warto… ba! nawet trzeba spełniać swoje marzenia. Dlatego dążyłam przeważnie do tych największych: zrobienie prawa jazdy, wyprawa na Bali, nurkowanie z rekinami. I co się okazało? Zapomniałam kompletnie o takich drobnych przyjemnościach i małych marzeniach. To zaowocowało masą przykrości, chorobami i tym, że zatraciłam się w pracy, zapominając, że każdy dzień ma znaczenie. Ale 2019 rok to mój czas zmian – przede wszystkim zmian dla samej siebie i spełniania marzeń, w tym nie tylko tych podróżniczych. I wiecie, co? Pomaga mi w tym Katalog Marzeń i organizowana akcja #Chcętoprzeżyć, w której wzięłam właśnie udział!
Od czego się zaczęło?
Nigdy nie podejrzewałam, że… wyląduję na strzelnicy! Naprawdę. Nie było to coś, co znalazło się na mojej bucket list. I wiecie, co? Ogromny błąd! Ale po kolei 😉
Gdy w zeszłym roku po raz pierwszy usłyszałam od znajomych o akcji #Chcętoprzeżyć – postanowiłam, że się zgłoszę. Wtedy się nie udało, ale zawzięta ze mnie bestia, więc uznałam, że skoro ten rok ma być momentem na spełnianie marzeń to musi się udać! Po wypełnieniu zgłoszenia przyszedł taki oto cudowny mail:
Co zrobiłam? Od razu poleciałam wybierać marzenie! Uznałam, że zrobię coś kompletnie od czapy, co być może do mnie nie pasuje, ale spróbuje czegoś absolutnie nowego. I tak oto… zapisałam się na strzelnicę Top Shot w Łodzi, która współpracuje z Katalogiem Marzeń.
Strzelnica – spełniam marzenie, by poczuć się jak Tomb Rider lub żołnierz z CS’a!
Po wybraniu marzenia zaczęłam szukać wolnego terminu, a jak już niejednokrotnie mówiłam na Instagramie – czerwiec mam totalnie zawalony. Najpierw Orange Warsaw Festival, potem SeeBloggers, ale udało się. Mówi się, że ostatni będą pierwszymi… mam nadzieję, że i tym razem! Udało mi się zdobyć termin na 14.06, a realizacja voucherów na marzenia mija 16.06. No, co? Życie na krawędzi, YOLO i te sprawy! W końcu nazwa zobowiązuje 😉
Ale przechodząc do meritum – z drżącymi nogami, trzęsącymi się rękoma, pocącym się pod grzywką czołem zajechałam na miejsce. Już sam podjazd był wyjątkowy – stary budynek, trudny dojazd. Zaczęło się ostro! Ale też i wprowadzało w klimat.
Na miejscu powitał mnie bardzo miły Pan Szymon Pietrkiewicz (związany ze strzelectwem od 1979 r., zdobywca wielu medali, w tym Mistrzostw Polski!), który krok po kroku wytłumaczył, co się będzie działo. Pokazał sposób działania broni, trzymania jej, przeładowywania (oczywiście najpierw „na sucho”, żeby było całkowicie bezpiecznie). Wszystko wyglądało… naprawdę imponująco!
Pora spełnić marzenie! Czas zacząć strzelać
Po założeniu specjalnych okularów i słuchawek weszliśmy na salę. Gdyby ktoś zastanawiał się, po co takie zabezpieczenia – już odpowiadam. Łuski wypadające z pistoletu lub karabinka mają spory odrzut, do tego są gorące i mogą uszkodzić ciało! A do tego jest tam pieruńsko głośno. Bez nauszników nie idzie wyrobić.
Po odpowiednim ustawieniu, ostatnim przypomnieniu, w końcu dostałam go do ręki – pistolet centralnego zapłonu (9mm para), zwany także Glockiem. Z niego mogłam oddać tylko 5 strzałów, ale matko! Co się napociłam! Nie dość, że bestia jest ciężka, to na dodatkowe trudno go przeładować. Czy wiecie, że podczas wystrzału z takiego pistoletu wychodzi coś w rodzaju iskier? Totalny szok!
Drugą broń, którą trzymałam w łapce był pistolet bocznego zapłonu – 5,6 mm. Dużo poręczniejszy, lżejszy, a do tego czułam, że łatwiej mi patrzeć u niego przez „muchę” (fachowe określenie czegoś na wzór wizjera, co pozwala naprowadzić nasze oko na cel). Rach-ciach i zeszło 15 strzałów!
Na sam koniec weszło prawdziwe cudo! Choć pomagający mi Pan Szymon uznał, że to najłatwiejsza broń, z której strzelają nawet 4-latki… ja się w niej zakochałam! Karabinek sportowy 5,6 mm, nie dość, że przypominał broń snajperską (miał wizjer, możliwość naprowadzenia laserem), to jeszcze chodził jak masełko. Czysta, absolutnie czysta przyjemność!
Przy każdym oddanym strzale unosił się zapach jak po wystrzelonych petardach. Jak dla mnie – dość przyjemny. I totalnie nie przeszkadza mi, że strzelają z niego dzieciaki – w końcu ja mentalnie też jestem jeszcze w powijakach! To było najlepsze 15 strzałów, jakie oddałam tego dnia.
Lęki i obawy związane ze strzelnicą i spełnieniem marzenia
Najbardziej bałam się tego, że w ogóle nie trafię w tarczę! Naprawdę – to była moja największa obawa. Wiedziałam, że nie zrobię sobie krzywdy (z tej strony pozdrawiam kolegów z pracy, którzy nie do końca chyba w to wierzyli), że będzie ktoś, kto zawsze mi pomoże. Jedyne, co to po prostu bardzo, ale to bardzo chciałam cokolwiek utrafić. Tym bardziej, że wielokrotnie grywałam w gry typu RPG na komputerze, celowałam do terrorystów w Counter Strike i wiem, że nie zawsze szło to z dobrym skutkiem.
Po pierwszych 5 strzałach Glockiem powiedziałam, że coś czuję, że zostanę z 0 trafieniami. Co powiedział mi wtedy Pan instruktor? Że mam się w ogóle na tym nie skupiać, nie myśleć o tarczy, a o broni, która stała się przedłużeniem mojej ręki. I zamiast się stresować – zaczęłam się znakomicie bawić. Jaki był tego efekt?
– 20 strzałów celnych na 30 z broni 5,6 mm,
– 3 strzały celne na 5 z Glocka! Czyli tego, co podejrzewałam, że mi nie pójdzie!
A tak na sam koniec…
Wiedziałam z każdym dniem coraz bardziej czekając na tę strzelnicę i spełnienie marzenia – że to był dobry wybór. Ale po wyjściu ze strzelnicy, po zdjęciu ochraniaczy, po zrobieniu pamiątkowych zdjęć, poczułam, że to był ABSOLUTNIE NAJLEPSZY WYBÓR jakiego dokonałam. Wiem jedno, na strzelnicę na 100% wrócę. I to nie sama – zrobię prezent (kto wie, może z Katalogu Marzeń) bratu na imieniny, wezmę tatę na Dzień Ojca, wierzę, że też im się spodoba.
Super było spełnić swoje marzenie, zwłaszcza, że nie do końca wierzyłam, że będzie aż tak super! Ale było – obłędnie, cudownie i mega. Pamiętajcie, by zawsze podążać nową drogą! Czasem nie warto iść na łatwiznę i próbować tego, co już znamy. Ja wyszłam dzisiaj ze swojej strefy komfortu i odkryłam wspaniałą rozrywkę, która totalnie mnie urzekła! Dziękuję #Chcętoprzeżyć za taką możliwość… obyście spełnili jeszcze moje marzenie skoku ze spadochronem!
P.S. Pełną relację z wydarzenia znajdziecie na moim YouTubie, a dokładniej to tutaj: https://youtu.be/dafVTdiQlhQ